Niedzielne piękne przedpołudnie , wiekszość z nas, o ile ma taką sposobność, wybiera się chętnie nad wodę. I tak właśnie zrobiłam ja z moim ulubionym towarzystwem. Tłumów spodziwaliśmy się , a owszem, ale buractwa i chamstwa nie. Zawsze w takich chwilach żałuję, że: a) nie mam aparatu , b) nie jestem pracownikiem służb porządkowych Nie mogę zrozumieć, jak można rozpalić grilla komuś pod "nosem" nie zwracając na niego uwagi? A takich grillów było kilka , myślę ,że ok 4 na 100 m kw. Do tego , co 3 osoba paliła papierosy , nie zważając na to czy w koło są dzieci ( o ile wiem obowiązuje zakaz palenia w miejscach publicznych ). Na koniec narąbany koleś wszedł do jeziora z fajkę w gębie, pozaciągał się kilka razy a kiepa wrzucił do wody I tak moja cudowna niedziela przerodziła stała się totalnym niewypałem. Wiem ,że ciężko nauczyć ludzi kultury, ale może należałoby zorganizować zajęcia w szkołach (skoro w domach tego nie uczą) o kulturze przebywania w miejscach publicznych
takie bla bla bla